Polski rynek druku 3D jest obecnie w fazie konsolidacji

    Bartłomiej Jarkiewicz, dyrektor zarządzający w firmie MTT Polska

    Po wstępnym boomie, na fali którego powstało wiele firm produkcyjnych i handlowych, następuje stabilizacja i konsolidacja rynku. To bardzo ciekawy czas, ponieważ po kilku latach dynamicznych zmian z „bitewnego kurzu” zaczynają się wyłaniać liderzy branży.

    W porównaniu z krajami zachodniej Europy Polska od początku wyróżniała się dużą liczbą podmiotów na tym rynku. Duże rozdrobnienie powodowało dynamiczne zmiany i z jednej strony dawało szeroką informację o technologii, ale z drugiej część podmiotów szybko z rynku znikała, co powodowało wzrost braku zaufania klientów. Obecnie można powiedzieć, że jesteśmy jednym z europejskich liderów w technologii FDM/FFF. Inaczej sprawa wygląda, jeśli spojrzymy na inne technologie. Ciekawym zjawiskiem jest działalność polskich firm na rynku dystrybucji. Część z nich staje się mostem łączącym Europę Wschodnią z producentami z zachodniej Europy czy Chin.

    Obecnie klienci najczęściej wykorzystują drukarki 3D w celach prototypowych. Coraz częściej jednak zdarzają się firmy drukujące ostateczne części lub wykorzystujące wydruki 3D jako część procesu wytwórczego. Najczęstszymi odbiorcami technologii są firmy z sektora automotive, lotniczego, elektroniki użytkowej, a także uczelnie. Korzyści związane z użyciem druku 3D coraz częściej zauważają też designerzy, przemysł jubilerski czy medyczny, w tym stomatologia.

    W przemyśle najczęściej zainteresowanie budzą technologie SLM, SLS, wielkogabarytowy druk FDM/FFF. Szczególną popularnością ostatnio cieszą się drukowane w technologii SLA formy wtryskowe do krótkich serii.

    Druk 3D na obecnym etapie nie zagraża produkcji masowej, ale tak jak druk cyfrowy zmienił podejście do poligrafii, tak druk 3D zmieni oblicze produkcji jako całości. Dzięki drukowi 3D możliwa będzie większa i bardziej powszechna personalizacja produkcji.