PROTECH?05 ? Międzynarodowe Targi Produkcji i Technologii Warszawa, 16-17 listopada 2005
Działo się i działo. Było rojno i gwarno. Burza mózgów ? wymiana doświadczeń oraz inżynierskich idei, a także prezentacja produktów ? trwała nieustannie. W seminariach wzięło udział ok. 340 osób, a targi, wg szacunków, odwiedziło ok. 1 000 potencjalnych klientów. Słowem, PROTECH?05 okazał się imprezą sporego formatu.
Wśród wąskich alejek
Stoiskiem najchętniej odwiedzanym przez automatyków było stoisko ASTOR-a. Uwagę zwracał robot ?Leonardo?. Stał się on jedną z bardziej znanych ?postaci? PROTECH-u. Poza tym na targi i seminaria przyjechało sporo klientów tej firmy. Mieli więc okazję, by osobiście porozmawiać z zainteresowanymi.
Najczęściej odwiedzano ?siedzibę? Polskiego Stowarzyszenia Upowszechniania Komputerowych Systemów Inżynierskich ?ProCAx? ? roiło się od młodych ludzi: uczniów szkół średnich i studentów, nierzadko z opiekunami.
Sporo pracy miały panie z BUSINESS SCHOOL ? taki napis mocno rzucał się w oczy z daleka i taki napis dominował na materiałach reklamowych. Chodzi o Szkołę Biznesu Politechniki Warszawskiej, czyli realizowane w języku angielskim studia MBA. Po prostu inżynierowie rozumieją potrzebę ciągłego podnoszenia swoich kwalifikacji. W wąskich alejkach niekiedy robiło się ciasno.
Piętro wyżej
Piętro wyżej odbywały się cztery seminaria. Największe ożywienie na ROBOTECH-u wywołał referat prof. Jana Macieja Kościelnego. Wprawdzie inne tematy zgromadziły nawet dwa razy więcej słuchaczy, ale tylko u profesora po skończonej prezentacji ustawiła się kolejka, by natychmiast skopiować z komputera jej najbardziej aktualną wersję. Zainteresowani inżynierowie nie chcieli czekać na ?wypalenie? CD-ROM-ów przez organizatorów.
Kij w mrowisko z robotami
Właściwie z każdego referatu wynikało, iż produkcja w Polsce rośnie, że przybywa zakładów produkcyjnych. Fakty te referenci starannie dokumentowali.
Takim przysłowiowym kijem włożonym w mrowisko stała się wypowiedź w jednym z referatów: ? Zakład przyucza spawaczy. Trwa to cały rok. Kiedy jednak pracownik potrafi już spawać, rezygnuje z pracy i wyjeżdża z Polski, gdzie płace są niższe, do Norwegii, gdzie zarabia znacznie więcej. Wtedy takiego spawacza można zastąpić robotem…
Paradoks ten poważnie zdenerwował prowadzącego pierwszy dzień seminarium ROBOTECH, prof. Tadeusza Uhla. W kuluarach anegdota ta zaowocowała przynajmniej kilkoma, długimi dyskusjami. Po posiłku humor dopisywał, więc śmiano się z historyjki ? a mimochodem rzucony temat zaowocował głębokimi przemyśleniami, dotyczącymi edukacji technicznej w Polsce, zatrudnienia oraz zastosowania automatyki.
Lawinę wywołał kamyczek ? stary kawał: ?W czasie wojny drużyna żołnierzy eskortowała cysternę z wódką. Żołnierze jednak nie dowieźli cysterny. Przesłuchiwani przed sądem wojennym, przyznali się, że alkohol sprzedali, a pieniądze… przepili?. Czyli w Polsce trzeba kształcić spawaczy, żeby zastosować roboty spawające ? śmiano się.
Kto się boi automatyzacji?
Jak wynikało z rozmów w kuluarach, inżynierowie w Polsce często spotykają się z opinią, że wprowadzanie automatyzacji do produkcji oraz zastosowanie robotów odbiera ludziom pracę. Nierzadko dotyczy to szczebli decyzyjnych, niekiedy nawet tych najwyższych ? strategicznych.
? Takiemity są nieprawdziwe i niebezpieczne ? tłumaczył przy stoliku na swoim stoisku Wojciech Kmiecik, pełnomocnik zarządu i dyrektor ds. marketingu firmy ASTOR. ? Wysokie koszty pracy oczywiście sprzyjają automatyzacji i robotyzacji.
? Nieraz słyszałem: ten robot zastąpi dwóch, trzech pracowników i ci ludzie pójdą na bruk. Przeanalizujmy jednak to zagadnienie z innej strony. Fabryka, którą trzeba lub warto zmodernizować, działa na rynku globalnym. Wprowadzenie nowej technologii zwiększy konkurencyjność zakładu. Ma on szansę rozrosnąć się. Być może powstaną nowe fabryki. Klient chce kupować coraz taniej coraz lepsze produkty: a roboty gwarantują wysoką jakość i wysoką wydajność pracy ? tego przecież nie trzeba tłumaczyć. Jeśli firma nie sprosta konkurencji, musi upaść, a wtedy pracę straci więcej niż dwóch, trzech pracowników.
? Poza tym wprowadzenie robota generuje nowe stanowiska: potrzebny jest serwis do jego obsługi, potrzebni kooperanci.
? W Stanach Zjednoczonych dzięki automatyzacji i robotyzacji mniej fabryk przenosi się poza USA, np. do Chin ? tam, gdzie siła robocza jest tańsza. Przeniesienie fabryki do innego kraju powoduje zwolnienie setek, a nawet tysięcy pracowników. Robotyzacja skutecznie zapobiega przenoszeniu fabryk.&nbs
Wojciech Siwek, Automatec |
? Istnieje wreszcie sporo miejsc, w których człowiek nie może lub nie powinien pracować. Roboty malują samochody, gdyż wdychanie oparów farb jest szkodliwe. Wreszcie lepiej robota, a nie człowieka wykorzystać do przenoszenia ciężarów. Jest to wręcz niehumanitarne, by człowieka sadzać na wiele godzin do manualnych, powtarzalnych czynności. Pokazał to już dziesięciolecia temu Chaplin w swoim filmie. &nbs
Mariusz Postół, CAS |
? Pozornie robot zastępuje człowieka, ale tylko człowiek potrafi być kreatywny, potrafi twórczo, nieszablonowo myśleć. Potrzeba więc pracowników o coraz wyższych kwalifikacjach, coraz lepiej wykształconych, którzy w zakładzie będą mieli coraz większe uprawnienia decyzyjne. Człowiek powinien realizować się tam, gdzie potrzebne jest myślenie, twórcza myśl, innowacyjność.&nbs
Adam Panasiewicz, MPL Technology |
? Okazuje się, że te, wydawałoby się oczywiste prawdy, nie zawsze są rozumiane. Niekiedy nawet trzeba do nich przekonywać inżynierów. Imprezy w rodzaju PROTECH-u mają szansę obalać szkodliwe mity i w konsekwencji kreować humanistyczne postawy ? inżynierowie swoją twórczą pracą stwarzają coraz lepsze warunki do realizowania się, rozwoju osobowości człowieka. Jak