W ciągu ostatnich 20 lat przedsiębiorcy przemysłowi dążyli do tworzenia wartości poprzez skupienie się na optymalizacji marży produktowej. Ta strategia okazała się skuteczna i tylko zyskiwała na popularności. Jednak wszystko, co dobre, kiedyś się kończy. Weryfikacja zaczęła się w 2020 roku. Dzisiaj sektor wytwórczy stoi u progu transformacji. Zmiana może być dużą szansą dla polskiego sektora przemysłowego.
Jeżeli spojrzymy na przemysł z dystansu, zauważymy, że w branży nastąpiła stabilizacja. W końcu produkcja przemysłowa rośnie. Jednak, gdy przywołamy statystyki z początku 2022 roku, kiedy rosła ona w tempie prawie 20 proc. rok do roku i skonfrontujemy je z wynikami za październik, kiedy produkcja przemysłowa była o 6,8 proc. wyższa niż w analogicznym okresie w 2021, nietrudno zauważyć, że dynamika wyhamowała. Odbicie w sektorze wytwórczym jest, ale niestabilne. Odczyty GUS pokazują, że jesteśmy na plusie, ale z pewnością przedsiębiorcy oczekiwali więcej. Oczywiście przemysł nie jest monolitem i na wnikliwe analizy poszczególnych obszarów dopiero przyjdzie pora, ale pierwsze podsumowania pokazują, że powinno być lepiej.
Języczek u wagi
Większa produktywność, lepsza wydajność i elastyczność, to trzy cechy każdego konkurencyjnego przedsiębiorstwa produkcyjnego. Celem jest osiągnięcie wysokiej sprawności przy niskich kosztach. Przepis wydaje się prosty, ale tylko jeżeli mamy narzędzia, a takimi są technologie cyfrowe, które zwiększają produktywność i poprawiają efektywność.
Jednak poziom cyfrowego zaawansowania biznesu w Polsce ma rezerwy. A to może niepokoić w kontekście rosnących oczekiwań rynku odnośnie budowy konkurencyjnej i odpornej na wstrząsy gospodarki. Dobrym miernikiem cyfrowego zaawansowania jest nasycenie systemami klasy ERP, szczególnie wśród firm średniej wielkości. Wśród krajowych firm zatrudniających od 50 do 249 pracowników 60 proc. ma i używa systemu zintegrowanego. Dużo, ale ciągle mniej niż średnia unijna (62 proc.), a przecież mówimy o kraju, którego przemysł wytwarza 20 proc. PKB.
Praca domowa
Zadaniem na rok 2023 dla polskich firm powinna być intensywna digitalizacja. Dlaczego? Po pierwsze, żeby świat nam nie odjechał, a po drugie, bo okoliczności tego wymagają. Zdecydowana większość, aż 9 na 10 pytanych przez McKinsey managerów uważa, że w nowym roku muszą zaktualizować model biznesowy. To oznacza ni mniej, ni więcej, że dotychczasowy się zdezaktualizował. Niepewność, która zdominowała nastroje w 2022, wzmocniła pilną potrzebę cyfrowej transformacji, na co również zwraca uwagę McKinsey. 64 proc. ankietowanych we wspomnianym badaniu mówi jednoznacznie: w roku 2023 digitalizacja będzie game changerem. To jasny sygnał: chcesz pozostać w grze, to musisz inwestować w IT.
Równać do góry
W ostatnich latach byliśmy świadkami znaczących inwestycji dużych i średnich firm produkcyjnych w technologie. Mamy przykłady świetnie zdigitalizowanych firm wśród naszych klientów. To liderzy produkcji Made in Poland. O wielu z nich się nie mówi, bo właściciele, zamiast kreować się na innowatorów, po prostu robią swoje i wdrażają technologie. Rozwijają się i podbijają zachodnie rynki. Te firmy to “ukryci mistrzowie”, mogą i powinni być wzorem do naśladowania. Jako ciekawostkę dodam, że “mistrzowie cienia” – przedsiębiorstwa, o których prawdopodobnie wielu nigdy nie słyszało – tworzą trzon silnej niemieckiej gospodarki.
Nie musimy szukać przykładów daleko. Na co dzień pracuję z polskimi managerami i doskonale wiem, że mają oni świadomość tego, jak ważna jest transformacja cyfrowa i że stała się ona niezbędnym warunkiem budowania odporności i elastyczności. Jednak transformacja nie następuje z dnia na dzień. To maraton, a nie sprint, który wymaga starannego planowania i nieustannego koncentrowania się na realizacji założeń.
Między rewolucjami
Musimy powiedzieć to otwarcie — większość polskich firm znajduje się na etapie częściowej automatyzacji. Odnosząc się do etapów rewolucji przemysłowej, mamy obecnie 3, niekiedy może 3+: wdrożono systemy automatyki przemysłowej, systemy ERP, natomiast często w podstawowym zakresie, bądź też wiele lat temu w innej rzeczywistości technologicznej i gospodarczej. A jak wyliczyli analitycy Capgemini, w porównaniu do tradycyjnych metod produkcji, Przemysł 4.0. pozwala na ograniczenie kosztów logistyki i zarządzania nawet o połowę. W przypadku producentów samochodów, automatyzacja pozwala na wzrost marży nawet o 10,4 proc. Jest więc o co się bić.
Szansa na sukces
Kiedyś usłyszałem, że szczęście, to szansa, która spotyka się z okazją. Ta szansa właśnie teraz puka do bram polskiego przemysłu. Rodzime firmy stają przed niebagatelną okazją zbudowania przewagi rynkowej. Szczególnie że zarówno w Europie, jak i za Atlantykiem reshoring i nearshoring przebił się do mainstreamu. Widać to po wynikach badania firmy ABB, z którego wynika, że 74 proc. europejskich i 70 proc. amerykańskich przedsiębiorstw planuje wrócić z produkcją do kraju macierzystego lub jego bliskiego sąsiedztwa. Kto powinien być pierwszym wyborem? Oczywiście kraj, który jest zapleczem produkcyjnym Europy. I tak właśnie jest, o czym niedawno napisał Piotr Arak, dyrektor Polskiego Instytutu Ekonomicznego. Ekspert przytoczył wyniki raportu przygotowanego przez giganta światowego frachtu AP Moller Maersk, z którego wynika, że Polska jest liderem w zakresie lokalizacji reshoringu w Europie. Niemal co czwarty (23,3 proc.) pytany wskazuje na nasz kraj, jako potencjalnie najlepszą możliwą lokalizację inwestycji. W pierwszej trójce są jeszcze Niemcy (19,4 proc.) i Turcja (12,4 proc.). Skoro inni widzą w nas potencjał, chyba sami też powinniśmy uwierzyć w swoje możliwości.
Bo chcieć, to móc
Reshoring produkcji może być jednym z trendów napędzających inwestycje w narzędzia cyfrowe w sektorze produkcyjnym w 2023 roku. Jak wynika z badania “Voice of the Industry” Euromonitora, 62 proc. firm planuje zwiększyć nakłady na Internet Rzeczy i automatyzację produkcji. Inwestycje w rozwiązania cyfrowe stanowią kompensację wyższych kosztów produkcji w krajach rozwiniętych, gdzie koszty pracy są siłą rzeczy wyższe. Koszty pracy w Polsce rosną, a w dobie galopującej inflacji rośnie też presja płacowa. Już dawno przestaliśmy wygrywać ceną. Nasz przemysł — co powtarzają nasi klienci — wygrywa jakością i terminowością. Jesteśmy konkurencyjni, bo produkujemy dobrze, a nie tanio. Wystarczy tylko pozwolić, by szansa spotkała się z okazją.
Michał Dobrzyński, Pełnomocnik Zarządu ds. Klientów, BPSC