Stanisław Kamiński, dyrektor techniczny w firmie Green Miles
Dynamiczny wzrost konsumpcji oraz coraz to bogatsze społeczeństwo powodują rozwój produkcji, przez co sektor automatyki i robotyki w Polsce odnotowuje rekordowe wzrosty. Praca ręczna już dawno stała się mało wydajna, precyzyjna i tania, a co za tym idzie, po prostu nieopłacalna. Aktualnie instalacja robotów przemysłowych w polskich zakładach produkcyjnych jest poniżej średniej globalnej. Wiadomo, że Polska na tle świata czy też Europy ma jeszcze dużo do zrobienia. To właśnie te czynniki sprawiają, że ten sektor jeszcze nigdy nie był tak atrakcyjny dla integratorów maszyn. Oczywiście z naszych doświadczeń wynika, że najbardziej otwarte na robotyzację są polskie oddziały firm o zasięgu międzynarodowym. Małe i średnie firmy zauważają już potrzebę robotyzacji, jednak ich bierność wynika wciąż ze zbyt wysokich (ich zdaniem) kosztów inwestycji. Rosnące koszty pracy są jednak argumentem, który często przekonuje do zainwestowania. Dużym ułatwieniem są dostępne fundusze unijne, dzięki którym polski przemysł robotyzuje swoje procesy. Ostatnio zauważyliśmy większą aktywność polskich firm, które poszukują wykonawców do naprawdę dużych inwestycji. Z naszych realizacji jako przykład możemy podać jedną z większych w Polsce zrobotyzowaną linię do spawania, czy też proces zrobotyzowanej linii malarni proszkowej. Oba projekty znajdą swoje miejsce właśnie w polskich firmach. Oczywiście branża automotive wciąż jest najbardziej chłonna w aspekcie zrobotyzowania, aczkolwiek widzimy ogromne zmiany w przemyśle metalowym oraz gumowym i tworzyw sztucznych. Jedno jest pewne, Polska chce konkurować na rynku europejskim i żeby zostać liczącym się na rynku graczem, musi się zmieniać w myśl zasady Przemysłu 4.0.