Robert Jastrzębski, Robotics Sales Manager w firmie FlexLink
Czy rok 2017 przyniesie znaczący wzrost inwestycji w automatyzację procesów pakowania i paletyzacji w Polsce? Zapewne to pytanie zadawało sobie wielu producentów maszyn i urządzeń, przygotowując budżet na bieżący rok. Zanim padnie na nie odpowiedź, należałoby spojrzeć wstecz, rozliczając ubiegły rok. Jak wyglądał pod względem nowych inwestycji? Czy początkowa stagnacja rynku uległa zmianie w drugiej połowie roku? Zawężając obszar zainteresowania do branży FMCG, można powiedzieć, że 2016 r. zaowocował realizacją wielu nowych inwestycji, będąc płodnym okresem dla dostawców maszyn i urządzeń z zakresu pakowania i paletyzacji. Niestety, nie wszyscy producenci zrealizowali swój plan inwestycyjny. Zdaje się, że małe i średnie przedsiębiorstwa zdecydowały się na przesunięcie potencjalnych projektów na kolejne lata, co w perspektywie może stanowić następny dobry rok dla producentów robotów przemysłowych i integratorów tych urządzeń.
Dużym optymizmem napawa także sam fakt, że w obszarze pakowania i paletyzacji
jest jeszcze wiele do zrobienia. Jak dotąd automatyzacja tej części procesu w większości przypadków dotyczyła bardzo wydajnych linii produkcyjnych, gdzie głównym motorem inwestycyjnym była ilość dostępnego miejsca oraz możliwość osiągnięcia zakładanej wydajności. W dalszej kolejności inwestowano w automatyzację celem optymalizacji kosztów wytwarzania, gdzie automatyzacja procesów, dla których zwrot z inwestycji wynosił wcześniej więcej niż trzy lata, w zasadzie nie była brana pod uwagę.
A jak jest obecnie? Jaki trend możemy zaobserwować? Już od kilku lat producenci coraz częściej zmagają się zarówno z brakiem rąk do pracy, jak i dużymi rotacjami pracowników, co powoduje znaczne straty produkcyjne związane z trudnościami utrzymania odpowiedniej jakości czy ciągłości i wydajności produkcji. W celu eliminacji strat lub minimalizacji ryzyka przedsiębiorcy coraz chętniej inwestują w rozwiązania odpowiedzialne za automatyzację procesu pakowania i paletyzacji, a czas zwrotu z inwestycji obecnie ma mniejsze znaczenie niż gwarancja ciągłości wytwarzania.