1928 godzin – tyle przepracował w ubiegłym roku statystyczny Polak. To najwięcej w Unii Europejskiej. Niestety, tracimy czas na realizowanie wielu niepotrzebnych czynności. To sprawia, że zachodnie gospodarki wciąż nam uciekają a pracownicy tracą swój potencjał.
Dlaczego takie firmy jak Kodak, Polaroid czy Saab upadły? Eksperci nie mają wątpliwości: bo nie umiały się odnaleźć w nowej rzeczywistości i na czas nie wprowadziły koniecznych zmian. Wiele polskich firm może podzielić ich los, bo niektóre mentalnie korzeniami tkwią jeszcze w latach 90-tych. Dobrze obrazują to statystyki.
Ja wiem lepiej
Według danych OECD, jesteśmy niekwestionowanym liderem w Europie pod względem zaangażowania w pracę. Przepracowaliśmy 1928 godzin w roku, dla porównania Czesi pracowali w tym czasie 1770 godzin, Słowacy 1740 godzin a Niemcy spędzili w pracy zaledwie 1363 godziny. Nie bez powodu uchodzą oni za najlepiej zorganizowane społeczeństwo w Europie. Zdaniem ekspertów moglibyśmy pracować mniej i zarabiać więcej, gdyby nie nasza niska efektywność. Problem polega jednak nie na tym, że Polacy źle pracują, tylko dlatego, że pracodawcy nie pozwalają im rozwinąć skrzydeł. Co trzeci dorosły odczuwa stres związany z pracą (33%), a 50% Polaków przyznaje, że ma nadmiar obowiązków. 35,1% często czuję się w pracy rozkojarzona i rozproszona. Nazywa się to bierną obecnością pracownika w pracy.
W swojej książce: „Lean Management po polsku. O dobrych i złych praktykach”, Tomasz Król opowiada następującą historię: – Jeden z producentów ceramiki, sprzedający swoje wyroby głównie za granicą, chciał zwiększyć wydajność produkcji o 30%. Miał na tyle dużo zamówień, że nie nadążał z wytwarzaniem produktów. Wprowadziliśmy więc usprawnienia, które skutkowały wyeliminowaniem nadgodzin i znaczącym ograniczeniem błędów. Zmniejszyliśmy wielkość partii produkcyjnej do jednej sztuki, tak, by odlewnicy nie musieli napełniać od razu wielu form. Nalewanie mogło odbywać się bez potrzeby chodzenia z wiadrami, w jednym miejscu, co upłynniło produkcję. Ustandaryzowanie receptury sprawiło z kolei, że proces stał powtarzalny. Gdy pojawił się pomysł, by zmienić system motywacyjny tak, by zaangażować pracowników w produkcję i sprawić, by wytwarzali oni więcej w tym samym czasie, pojawił się opór ze strony zarządu. Nie rozumiał on, że im ludzie są mądrzejsi, tym lepiej dla właściciela, bo proces produkcji polega na ludziach a nie na maszynach. Po dwóch miesiącach ze zmian zrezygnowano. Brak zrozumienia roli pracowników to jeden z tych błędów, dzięki którym polskie firmy nie rozwijają skrzydeł tak jakby mogły – przekonuje Tomasz Król.
Myśl „szczupło”
Marnotrawstwo można zauważyć niemal w każdej dziedzinie – nie tylko w produkcji, zarządzaniu pracownikami, ale także w finansach, logistyce czy administracji. Instytut ICAEW w swojej publikacji „Lean Thinking. A Finance and Management Special Report” wyszczególnił formy marnotrawienia w różnych obszarach, niezależnie od szerokości geograficznej czy specyfiki firmy. Błędem jest np. zbyt dalekie przewożenie produktów między magazynem a linią produkcyjną czy ciągłe transferowanie dokumentów pomiędzy oddalonymi pokojami z czym często spotykamy się choćby w urzędach. Marnotrawstwem jest posiadanie zbyt wielu narzędzi, częste przemieszczanie się pracowników w firmie, bądź niepotrzebne przełączanie się pomiędzy różnymi programami a nawet nadmierna względem faktycznych potrzeb ilość uderzeń w klawiaturę.
Świat zarządzania od lat zna sposoby, by je wyeliminować. Przykładem może być choćby lean management czyli szczupłe zarządzanie. Koncepcja Lean Management, choć brzmi dość tajemniczo, jest w gruncie rzeczy zbiorem dobrych praktyk pozwalających na wyeliminowanie marnotrawstwa w każdym obszarze i dzięki temu zmniejszenie kosztów, zwiększenie produktywności i poprawę jakości pracy przy zachowaniu, bądź zwiększeniu jej efektywności. W jakiej skali? Nawet o 30% i więcej. Co ważne – niezależnie od branży, w której funkcjonuje przedsiębiorstwo.
Można lepiej
Warto tutaj przytoczyć przykład Royal Bank of Scotland. Richard Hemsley, COO instytucji w wywiadzie z analitykami McKinsey przyznał, że na wstępie zakładano poprawę produktywności dzięki Lean Management na poziomie 12%. Szybko udało się jednak podnieść wskaźniki o 15%, a następnie 20%, zaś aktualnie widoczna jest poprawa rzędu ponad 30%. Aby uzyskać jednak takie wskaźniki, potrzebne jest długofalowe myślenie i zrozumienie, że efekty nie pojawiają się od razu.
Tomasz Król podaje przykład polskiej firmy, która dzięki wiedzy w tym obszarze i zaangażowaniu pracowników w proces zmiany, w siedmiu zakładach wygenerowała oszczędności na poziomie dwumiesięcznego przychodu całej grupy. Jak to możliwe? Dzięki uporządkowaniu stanowisk, likwidacji niepotrzebnych czynności i darmowych działań dla klientów, a także standaryzacji, która zmniejszyła zapasy – Cały projekt trwał 3 lata i kosztował 10% tego, co zarobił. Oprócz oszczędności, zwiększyły się umiejętności pracowników i wiara w to, że można zmieniać firmę według własnych pomysłów. Pracownicy sami poprawili efektywność, bo zobaczyli w innych lokalizacjach firmy, że dany proces można zrealizować w taki a nie inny sposób. Dziś różnice między zakładami się zacierają – widać wspólny cel i zrozumienie potrzeby doskonalenia. – zwraca uwagę autor „Lean Management po polsku”.
Firma LEDIKO, zajmująca się produkcją komponentów LED oraz inteligentnych lamp ulicznych postanowiła ustandaryzować i zbalansować pracę pracowników po to, by skrócić czas montażu lamp w związku ze wzrostem liczby zamówień. Poprzez eliminację marnotrawstwa i dzięki wydajniejszemu harmonogramowaniu pracy udało się zredukować czas montażu jednego produktu o 45%. Podobnych przykładów jest dużo więcej.
Recepta na sukces?
Choć koncepcja szczupłego zarządzania jest znana od lat, jej wdrożenie nie zawsze się udaje. Becky Morgan, dyrektor Fulcrum ConsultingWorks, w jednym z felietonów publikowanych w serwisie organizacji Association for Manufacturing Excellence zwróciła uwagę, że nawet 90% wdrożeń koncepcji Lean Management kończy się niepowodzeniem. – Powodów takiego stanu rzeczy jest wiele: to m.in. nastawienie na natychmiastowy efekt, brak wyznaczonych celów i wskaźników, brak znajomości umiejętności własnych pracowników. To także zakorzeniona potrzeba stabilności, brak systemowego działania czy zaangażowania wszystkich działów i poziomów organizacji. – Co z tego, że udało się skrócić czas produkcji z kilku dni do jednego, jak przygotowanie produkcji wymaga 3 tygodni na dostarczenie materiałów? – pyta retorycznie Tomasz Król.
Na fiasko wpływa również błędne przekonanie o tym, że aby osiągać korzyści z uszczuplonego zarządzania wystarczy wdrożyć konkretne narzędzia czy systemy, a benefity przyjdą same. Niestety, zwykle nie udaje się to bez zmiany całej kultury organizacji. – Dla 62% pracodawców badanych przez Capgemini to właśnie zmiana podejścia do zarządzania kapitałem ludzkim stanowi największą przeszkodę w umiejętnej transformacji firmy. Stąd, warto najpierw zrozumieć dlaczego zmiana zazwyczaj się nie udaje i uwzględnić tą wiedzę we własnym projekcie – podsumowuje autor „Lean Management po polsku.
Daleko za liderami
Jak istotna jest potrzeba zmiany, dobrze ilustrują dane OECD z których wynika, że choć pracujemy najciężej w Europie, to do liderów wciąż nam pod względem wypracowywanej wartości produktów i usług daleko. W ubiegłym roku w ciągu godziny wypracowywaliśmy produkt krajowy brutto na poziomie 29,1 dolara. Dla porównania, w Irlandii będącej liderem zestawienia ta wartość wyniosła 83,2 dolara, w Niemczech 59,8 dolara, Słowacja wypracowała w tym czasie 39,1 dolara a Czesi 34,7 dolara.
– Od wielu lat pojęcie Lean jest obecne w języku zachodniego świata. U nas w tej chwili jest bardzo modne, co może oznaczać, że i w dziedzinie zarządzania jesteśmy kilkanaście lat za resztą Europy i rozwiniętego świata. Choć polska gospodarka znacznie urosła ostatnio i luka do zachodniego świata się zmniejsza, to wciąż jest ona bardzo duża. Z wprowadzaniem zmian ma kłopot cały świat i na tym polu nie odstajemy od reszty. Nie jest to jednak powód do radości. – konkluduje Tomasz Król.
Źródło: Adam Mitura