Chiny i Indie, które należą do największych emitentów CO2 na świecie, w przeliczeniu na głowę mieszkańca mają emisję CO2 znacznie niższą niż w krajach najbardziej rozwiniętych, jak państwa UE czy Stany Zjednoczone. Czy więc racjonalne jest oczekiwanie od Chin, Indii i innych krajów rozwijających się, aby ograniczyły emisję CO2?
Oczekiwanie od Chin, Indii, czy innych krajów rozwijających się redukcji emisji CO2 nie ma uzasadnienia w ramach cywilizacji, która każdemu człowiekowi przyznaje takie same prawa. Emisja CO2 w tych krajach w przeliczeniu na mieszkańca jest znacznie niższa i twa znacznie krócej niż w Stanach Zjednoczonych czy Europie.
Analizując unijną politykę klimatyczną można dojść do wniosku, że zmierza ona do utrwalenia przewagi gospodarczej nad krajami rozwijającymi się poprzez narzucenia światu własnych reguł ekonomiczno – gospodarczych. Ta strategia globalnej dominacji również w ramach Unii Europejskiej promuje najsilniejsze państwa i podmioty gospodarcze, a słabsze – jak Polska sprowadza głównie do roli rynku zbytu. Ponieważ UE jest zbyt słaba by dominować sama, dlatego liczyła, że dojdzie do porozumienia z krajami takimi jak Stany Zjednoczone, czy Japonia. Z różnych przyczyn to się nie udało. Odrzucenie koncepcji globalnej polityki klimatycznej przez kraje rozwijające się – mimo silnej presji i oferowania różnego rodzaju zachęt także finansowych – jest jedynym rozsądnym dla nich długofalowo rozwiązaniem. I dla Polski również.
Czy UE zaostrzając politykę ws. redukcji CO2 UE pogorszy konkurencyjność swojej gospodarki?
Trzeba przede wszystkim zwrócić uwagę, że skutki takiego zaostrzenia będą dla poszczególnych krajów członkowskich bardzo zróżnicowane. Kraje unijne o znacznym udziale przemysłu i produkcji energii z paliw kopalnych, jak Polska, ewidentnie stracą. Część krajów unijnych mogłaby odnieść korzyści z takiej polityki poprzez rozwój nowych technologii i opartej na nich produkcji. Grupę potencjalnych beneficjentów tworzą: Francja – rozwój przemysłu jądrowego, Niemcy – rozwój przemysłu energetyki odnawialnej, W. Brytania – rozwój usług finansowych, Holandia, Skandynawia – rozwój nowoczesnych urządzeń, przy zachowaniu niskich emisji CO2.
Już obecnie widać jednak, że spodziewane korzyści nie pojawią się. Po pierwsze – jest mało prawdopodobne, że podobne do unijnych wymagania zostaną wdrożone w innych krajach. Rewolucja łupkowa sprawia, że najbliższych dekadach energetyka nadal będzie opierać się na paliwach kopalnych. Nie pojawi się na rynku światowym oczekiwany popyt na urządzenia dla energetyki jądrowej, odnawialnej, czy na instalacje do wychwytu i składowania CO2.
Po drugie, widoczne staje się, że nawet w nowych segmentach produkcji firmy unijne przegrywają w konkurencji z firmami azjatyckimi. Może więc dojść do tego, że wykreowany w UE popyt na urządzenia energetyki odnawialnej, jądrowej czy efektywne energetycznie urządzenia będzie zaspokajany głównie dostawami z Chin, przyczyniając się do pogłębienia stagnacji gospodarczej w UE powodowanej wysokimi cenami energii i ograniczeniem energochłonnej produkcji przemysłowej.
źródlo: wnp.pl