Główną zaletą jest to, że mikrochip (RFID – Radio Frequency IDentification, czyli zdalna identyfikacja radiowa) komunikuje się z elektroniczną kasą w sposób radiowy i zanim jeszcze klient podjedzie z wózkiem do kasy, kasa już „wie”, co jest w wózku i ma gotowy rachunek.
Prace nad etykietami RFID rozpoczęto w Massachusetts Institute of Technology w 1999 roku. Obecnie program badawczy jest zarządzany i finansowany przez Komitet EPC (Electronic Product Code). Wśród najbardziej znaczących uczestników i sponsorów programu są m.in. Coca-Cola, Pepsi, Kodak, Carrefour, Tesco, WalMart (to takie amerykańskie Tesco [przyp. red.]).
Oczywistą barierą pozostaje nadal cena. Nie chodzi tu o sam mikronadajnik radiowy, lecz o koszty całego „przezbrojenia” systemu: „wykrywacze-odbiorniki”, systemy komputerowe i oprogramowanie. Przy masowej produkcji (efekt skali) cena tych mikrochipów może zostać obniżona do poziomu kilku centów za sztukę. Sama etykieta (według standardu EPC) posługuje się 96-bitowym kodem produktu, co pozwala na nadanie identyfikatorów dla 268 milionów różnych producentów na świecie i posługiwanie się w całym „łańcuchu dostaw” unikalnym numerem seryjnym dla każdego produktu. Standard EPC wprowadza dodatkowo podział kodu produktu na sekcje w taki sposób, że można zakodować do 16 milionów nazw (identyfikatorów) produktów i do 68 miliardów numerów seryjnych.
Problemy techniczne sprowadzające się do zapobiegania ekranizacji sygnałów radiowych przez metalowe wózki – zostały już w MIT rozwiązane. Jeśli zasięg mikronadajników uda się nieco powiększyć (obecne mają zasięg 5 m), to po zakodowaniu daty produkcji i terminu ważności będzie można np. w pełni automatycznie wyselekcjonować towary przeterminowane i automatycznie „urządzić im” przecenę. Wyposażenie każdego produktu w mikrochipowy identyfikator przez producenta ułatwi także automatyzację załadunku, spedycji i magazynowania.
Tanie etykiety RFID są na razie dostarczane jako zaprogramowane fabrycznie. W przeciwieństwie do kodów paskowych, które łatwo można było drukować na miejscu na życzenie, nadal nie są jeszcze dostępne tanie masowe programatory etykiet RFID.
Ciemność, widzę ciemność…
Każdy, kto pamięta klipsy identyfikacyjne wpięte do uszu bohaterów „Seksmisji”, łatwo wyobrazi sobie działanie i sposób „namierzania” mikrochipowej etykietki towaru. Pozostaje wszakże ogromny obszar, nie do końca zbadany, przeciwdziałania pomysłowości nieuczciwych klientów. Jeśli ludzkiego oka zabraknie, a pomysłowi klienci „przechwycą” kody radiowe i nauczą się je fałszować? A może wręcz przeciwnie? Może przy okazji dałoby się coś zrobić np. z kradzieżami samochodów, by nasi sąsiedzi Niemcy nie opowiadali sobie Polnishe Witzen w stylu „Jedź na wakacje do Polski, twój samochód już tam jest”?
Adam Majczak, redaktor CE Polska redakcja@controlengpolska.com