Automatyzacja jest często postrzegana tylko z perspektywy technicznej, lecz równie istotne może być spojrzenie na nią pod kątem kwestii etyki oraz socjoekonomii.
Wyobraźmy sobie wioskę zamieszkiwaną przez tysiąc lub więcej dorosłych osób zdolnych do pracy. W wiosce zamieszkują również całe rodziny, dzieci, ludzie zbyt wiekowi by pracować lub niepełnosprawni. Wioska ta znajduję się w znacznej odległości od innych wiosek, jej mieszkańcy zmuszeni są więc sami produkować większość ze spożywanej żywności i zużywanych dóbr. Handel zdarza się tu rzadko, a dobra ciężko jest pozyskać z zewnątrz. Zasoby są bogate, społeczność jest racjonalnie zamożna, każdy jest najedzony i bardzo zapracowany.
Mieszkaniec wioski o imieniu Jerzy jest właścicielem warsztatu. Spędza on dużo czasu na wytwarzaniu drobiazgów, zaspakajając potrzeby różnych rzemieślników oraz gospodarstw domowych. Wraz z dwoma innymi mieszkańcami: Robertem, naprawiającym urządzenia i sprzęt farmerów, oraz Stefanem, trudniącym się naprawą usterek elektrycznych w wiosce, razem wykonują większość prac technicznych potrzebnych w swojej miejscowości.
Żona Roberta, Maria, jest tkaczką. Wytwarza materiały odzieżowe i tkaniny z wełny i bawełny, rosnących i hodowanych w okolicy. Ponieważ jako jedyna zajmuje się tym w wiosce, panuje wysoki popyt na jej produkty, a ich cena jest wysoka. Prosi ona Roberta i jego kolegów, by ci pomogli jej przyspieszyć proces wytwarzania tkanin. W przeciągu kilku następnych miesięcy Robert przynosi do domu urządzenie przerabiające surowy materiał na gotową tkaninę.
Maria jest zaskoczona. Nie tak sobie wyobrażała pomoc męża, ale jedno jest pewne, maszyna produkuje tkaniny w sposób ciągły i znacznie szybszy niż Mary. Po upływie sześciu miesięcy Maria spostrzegła, że spędza większość swojego czasu na podawaniu surowego materiału na wejściu do maszyny i układaniu wychodzącej tkaniny. Maria z pomocą innych żon mieszkających na jej ulicy zwiększa produkcję dziesięciokrotnie.
Po roku na lokalnym rynku jest już znacznie więcej tkanin, które potrzebne są innym rzemieślnikom wytwarzającym ubrania i meble, a Maria dostrzega, że nie może już żądać takich cen za swoje produkty jak wcześniej. Dostrzega też, że nie może już dłużej wykonywać swojej pracy jako rzemieślnik, a zamiast tego musi obsługiwać maszynę i prowadzić interes. Narzeka więc do męża, że to, co osiągnęła nie jest tym, o czym marzyła. Nie zarabia przy tym więcej pieniędzy niż wcześniej, ponieważ musi opłacić ludzi, większy lokal, naprawy maszyn i etaty.
Wspomniany wcześniej Jerzy jest człowiekiem bystrym i z czasem skonstruował maszynę zbierającą żniwa z pól, pakującą wyroby w pudełka i żywność w puszki oraz inne urządzenia. On i jego przyjaciele czerpią radość z takiej pracy. W rezultacie pojawiają się wciąż nowe pomysły na przyrządy i urządzenia dla potrzeb społeczności. Zaczynają również lepiej zarabiać, ale ludzie z czasem przyzwyczajają się do obecności maszyn i popyt na nie maleje.
Po upływie dwudziestu lat wioska nadal dobrze prosperuje, ale brat burmistrza posiada już kilka lokalnych biznesów, a ludzie tacy jak Jerzy i Maria teraz pracują dla niego. Powiedział on Marii, że by uczynić interes jeszcze bardziej dochodowym, powinna ona zwolnić z pracy Zofię i Magdę. Dzieje się tak, ponieważ w zakładzie istnieją obecnie dodatkowe maszyny pakujące i składające tkaninę, a nawet śledzące sprzedaż.
W przypadku agrobiznesów i zakładów produkujących żywność w postaci mięsa, jajek i mleka, również nastąpiła automatyzacja. Podczas gdy dawniej 50% ludności miało swój udział w produkcji żywności, obecnie liczba ta wynosi 20%. Zofia, Magda i wiele innych ludzi zwolnionych z pracy przy produkcji żywności, znalazło zatrudnienie w lokalnych restauracjach, szkołach i warsztatach naprawiających maszyny.
Wielu rzemieślników zamiast wykonywać przedmioty ręcznie, zostało operatorami maszyn. Czasami uczą się naprawiać swój własny sprzęt i czerpią radość z posiadania swojego biznesu, ale z czasem odkrywają, że łatwiej jest podjąć pracę u brata burmistrza, który posiada obecnie większość produkcji w wiosce.
Jest to bardzo uproszczona wizja postępu w technologii i ekonomii, ale przez ostatnie kilkaset lat przeszliśmy od gospodarki rolnej, przez gospodarkę przemysłową, do gospodarki usługowej. Obecnie prowadzona produkcja żywności jest bardzo zautomatyzowana i znacznie mniej osób pracuje na farmach. Wiele z procesów nie może zostać zautomatyzowanych przez względy ekonomiczne, więc wciąż wiele zadań wykonywanych jest bezpośrednio przez ludzi. Z drugiej strony, zdarzało mi się być w paru fabrykach, w których nie ma dosłownie żadnego człowieka na jej terenie, przynajmniej dopóki jedna z maszyn nie wymaga serwisu.
Autor: Frank Lamb jest założycielem Automation Consulting Services Inc.