e-learning, e-learning…

    Dzisiaj w wiadomościach mogliśmy usłyszeć, jak w niektórych liceach wdrażany jest e-learning. Wskazywano przy tym na plusy i minusy rozwiązań. Nieuczciwe rozwiązywanie testów przez uczniów /oczywiste, że jeżeli można to będą kombinować :-)/ to jeden z podstawowych problemów. 
    Na uczelniach wyższych uatrakcyjnienie formy zajęć przez zapraszanie na wykłady znanych profesorów /bardzo często niezwykle zapracowanych, posiadających zapełnione kalendarze na kilka miesięcy do przodu/ nie obywa się bez transmisji /streaming audio-video/ przez internet. Choć wymaga to dużej przepustowości łącza, to dla Uczelni nie jest to problem… sam mam w swoim pokoju dostęp do świata z prędkością blisko 14Mbit/sek.
    e-learning z pewnością wymaga spokojnego wdrożenia, szczególnie procedur zaliczania zajęć. Sam jestem zwolennikiem rozwiązania, w którym część wykładowa, polegająca na prezentacji slajdów z materiałami, mogła odbywać się przez internet – nie wymaga bowiem zwykle interakcji ze słuchaczami, choć to również obecnie nie problem. Platformy takie jak np. electromeet, którą wdrażamy na naszym Wydziale korzystają z systemu chat-roomu, w którym prezentowany materiał może być na bieżąco dyskutowany ze słuchaczami/widzami/uczniami…
    Nie wyobrażam sobie natomiast sytuacji, w której zajęcia praktyczne odbywają się przez internet… Bieżąca ewaluacja postępów w zdobywaniu wiedzy wymaga bowiem od wykładowcy/nauczyciela kontaktu z uczniami/słuchaczami zajęć/szkolenia.
    Podsumowując, uważam, że nie należy zachłysnąć się możliwościam , jakie oferują współczesne technologie informacyjne w zakresie kreowania dydaktyki, tak na poziomie liceum, jak i uczelni wyższych, czy szkoleń prowadzonych przez firmy.
    Należy korzystać z tych narzędzi, jednak kryją one w sobie wiele niebezpieczeństw, jak np. bezkrytyczne ocenianie sprawdzianów przez system informatyczny – jedna z nauczycielek, wypowiadających się w Wiadomościach, że internet i procentowa ocena sprawdzianu pomaga jej w pracy… To lekki absurd… Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której miałbym sprawdzić projekt grupy studentów, bez zobaczenia na żywo, jak go uruchamiają na sprzęcie, z którym pracują…
    Nie chciałbym, aby to co napisałem odebrane było za krytykę e-learningu. Nie, od tego jestem daleki. Ilość tzw. plusów dodatnich, które ze sobą niesie możliwość przekazywania wiedzy na żywo przez internet, na dowolną odległość na całej kuli ziemskiej jest nie do ogarnięcia…
    Pozdrawiam…
    … i tradycyjnie mam nadzieję… do jutra…